Skfarek Model: Ford Fiesta Mk6`07 Wersja: ST Silnik: ST 150 Imię: Michał Wiek: 44 Dołączył: 05 Lut 2008 Posty: 836 Skąd: Gród Kraka
Wysłany: 15 Paź 2008, 08:51
Wazeliny ciąg dalszy: wypas i w jedynym słusznym kolorze
Była MK6 Ghia 1.6 16v "Zetec-S" (z awatara) Był leichtwagen do upalania: http://www.fiestaklubpols...pic.php?t=34463 Był czeski dziadkowóz TDI na co dzień Jest ST 150 i sushi czyli Civic FK2
Model: Inne auto Wersja: Inna Silnik: Inny Imię: Tomek Wiek: 37 Dołączyła: 25 Sty 2007 Posty: 521 Skąd: Zielsko-Białe
Wysłany: 15 Paź 2008, 09:44
Za sugestią Żółwika przenoszę to tutaj, co by zostało dla potomnych
Korzystając z okazji, iż w sobotę i niedzielę (obecnie znane jako łikend) pogoda zgotowała nam całkiem miłą niespodziankę postanowiłem wykorzystać tę niezwykle niezwykłą w całej swej niezwykłości sytuację (czytaj słoneczny dzień) i zorganizowałem sobie spacerek z moją czarną niepołyskliwą kobietką. Warunki były zacne, a że mieszkam w otoczeniu pięknych gór to głupstwem byłoby tegoż faktu nie wykorzystać. Tak więc z samego rana pomogłem matowej w porannej toalecie i ruszyliśmy.. Rutynowy wyjazd z zacienionego placu nie zapowiadał niczego szczególnego, ale kiedy zza betonowej ściany wyjrzało piękne jesienne słońce od razu poczułem, że warto było wstać z łóżka tak wcześnie. Uchylone szyby wpuszczają do środka rześkie, pachnące jesiennymi liśćmi powietrze, a silnik cichutko mruczy w oczekiwaniu na głębsze wciśnięcie gazu.. Czwórka, 60 kilometrów na godzinę i powolutku oddalamy się od ostatnich zabudowań malowniczo położonej Straconki.. Ruch - o dziwo dziś bardzo niewielki, droga sucha i jak zawsze kręta... Miejscami figlarnie plątają się po niej liście, nie do końca jeszcze chętne zakończyć swój lot w miękkich objęciach trawy bujnie porastającej nieregularne pobocza. Ciepłe promienie słońca niczym leśne wróżki migoczą pomiędzy gałęziami rzucając swe smużki na matową maskę, by po chwili zniknąć w oddali.. Droga zaczyna się piąć w górę, pierwsze zakręty zachęcają dłoń do spotkania z chłodną metalową gałką drążka zmiany biegów. Przegazówka, redukcja na 3 bieg i mocne wciśnięcie gazu.. Czarna od razu budzi się z letargu... Metaliczny dźwięk wydechu przechodzi drżeniem przez całe ciało aż po sam czubek głowy.. W takich chwilach wiem, że pozbycie się radia było dobrym wyborem.. Promienie słońca coraz szybciej tańczą po kokpicie, powietrze coraz głośniej toczy walkę z pędzącą matową powierzchnią... 3 bieg, obroty zbliżają się do czerwonego pola, szybki lewy łuk przechodzi w krótką prostą, a następnie w ciasny prawy nawrót zarzucony syfem. Mocne dohamowanie, redukcja na 2, delikatne podcięcie ręcznym, lekka kontra i ogień na wyjściu. Szybka zmiana na 3, lewy łuk z lekkim cięciem po szutrowym poboczu i kolejna prostka... Idylla.. Droga na szczyt obfituje w szerokie patelnie, i ciasne szykany przecinające gęste leśne połacie.. Słonce rozświetla niektóre partie, przebijając się przez konary otulających drogę drzew, a miejscami droga ginie w mroku leśnych przełęczy..To, w połączeniu z ochoczym rykiem ośmiozaworowego silnika sprawia, że aż nie chce się zdejmować nogi z gazu.. A trzeba to robić często bo trasa jest miejscami zdradliwa i nawet pozornie łatwy łuk niespodziewanie może zacisnąć się niczym pętla na szyi skazańca.. Pokonując podjazdy oczy same uciekają ku pięknym widokom kuszącym przez dziury w zwartym szyku przydrożnych drzew.. Lecz nawet chwila nieuwagi może tutaj wiele kosztować.. Zbyt wiele.. Dlatego szybko odwracam wzrok ku pnącej się coraz wyżej drodze i ze skupieniem obmyślam sposób pokonania kolejnej partii zakrętów. Kolejny prawy łuk opadający ku wewnętrznej stronie, lekki szczyt i prawy ciasny zakręt bez możliwości cięcia.. Czarna pokonuje je tak,jakby się tutaj urodziła. Zawieszenie płynnie przechyla się pomagając idealnie wpisać się w kolejny zakręt.. Dłonie kurczowo zaciśnięte na małej skórzanej kierownicy, skupiony wzrok i dziecięcy uśmiech na twarzy - chyba już nigdy z tego nie wyrosnę... Kiedy droga dociera na szczyt przełęczy przychodzi pora na odpoczynek... Kolejne redukcje łagodzą skumulowane napięcie, ale wystrzeliwujące w górę tarczy obroty nie dają wątpliwości, że to nie wszystko na co stać czarną niewierną... Skręt w lewo na pobocze i ten charakterystyczny szum żwirowego podłoża pod rozgrzanymi oponami... Luz, delikatna przegazówka i cichy gulgot wydechu wyrównującego swoje olejowe tętno.. Zasłużyła na chwilę odpoczynku. Ciche kliknięcie zamka drzwi i powiew świeżego, chłodnego powietrza oplatającego twarz.. Wspaniałe uczucie, w połączeniu z zapachem rozgrzanych hamulców i lakieru z pokrywy silnika.. A dookoła tylko cisza i szum wiatru swawolącego wśród złotych liści.. Raz po raz podrywa on je do tańca. Tańca, który ma w sobie więcej gracji i piękna niż wszyscy finaliści tvn-owskiej sagi razem wzięci.. Nie wiem ile jeszcze takich dni da nam obecny rok, ale wiem jedno - wykorzystam je wszystkie. Jestem jej to winien. A ona mnie.. Bzyknięcie pompy paliwa i znów moja ukochana budzi się do życia.. W jej żyłach buzuje 98 oktanowe złoto, a w moich adrenalina.. I prędko ciśnienie nie opadnie, bo już przed sobą widzę opadające patelnie, a w oddali połyskującą taflę jeziora.. Energicznie wbijam 3 bieg, a noga sama mocniej naciska na gaz..
To zdjęcie działa na mnie jak amulet.. Jakiego focha by mi nie strzeliła, to wiem że jedno spojrzenie na nią i wszystko będzie dobrze..
Kolejny dzień w mojej historii. To byłem ja - Tommy
Ostatnio zmieniony przez Tommy 15 Paź 2008, 10:17, w całości zmieniany 1 raz
Model: Inne auto Wersja: Inna Silnik: Inny Imię: Tomek Wiek: 37 Dołączyła: 25 Sty 2007 Posty: 521 Skąd: Zielsko-Białe
Wysłany: 16 Sty 2009, 10:52
Wklejam, co by zostało dla potomnych
Błoga cisza.. Ciemność, aż po horyzont.. Tuż za krawędzią pobliskiego, leśnego pasma przez gęstą noc przedziera się poświata pobliskiego miasta. Miasta, które kładzie się do snu. Miejski potwór pogrąża się w letargu.. Patrząc w górę widzę gwiazdy.. Świecą tak jasno, a pomiędzy nimi migoczą białe płatki.. Tańczą frywolnie wirując w powietrzu raz po raz zmieniając kierunek. Tak jakby specjalnie przedłużały sobie drogę, aby nie upaść jeszcze na ziemię.. Jeszcze lecieć.. Jeszcze żyć.. Z ust z każdym wydechem wydobywają się kłęby pary. Jest zimno. Świeżo. Cicho.. Odwracam wzrok ku niej. Stoi jak gdyby nic się nie działo. Spogląda spokojnie przed siebie jakby mnie nie dostrzegając.. "Ona też to wyczuwa" - pomyślałem. Przykryta nocnym płaszczem jest niemal niewidoczna. Dopiero płatki śniegu spadające na matową powierzchnię zdradzają zadziorność jej linii. Uśpiona w ciszy czeka na dotyk, który przywróci ją do życia. Cierpliwie czeka. Odwracam się i wolnym krokiem ruszam w jej kierunku. Zmarznięty śnieg chrzęści pod podeszwami lekkich sportowych butów. Jest ślisko. Pod warstwą świeżego, lekkiego puchu kryje się ubita biała tafla, zdradliwa niczym kobieta o zielonych oczach. Nie można jej ufać. Głośne kliknięcie otwiera czarne drzwi. Zanim zasiądę na swoim miejscu jeszcze raz spoglądam przed siebie. "To nasza noc" Głuchy trzask zamykanych drzwi rozchodzi się echem po obdartym z tapicerek wnętrzu niczym mocny podmuch mroźnego wiatru po pobliskich zboczach. Pierwszy przełącznik. Bzzzz.. Pompa paliwa głośno daje znać, że jest gotowa za moment obudzić czarną ze snu. Drugi przełącznik. Kontrolki rozpalają się żywymi kolorami zgłaszając gotowość do walki. Przekręcenie kluczyka budzi do życia ośmiozaworowe serce. Nierówny gulgot powoli przechodzi w delikatne buczenie. Obroty się wyrównują. Muśnięcie gazu natychmiast szarpie wskazówką centralnie zamieszczonego obrotomierza. Coraz śmielsze przegazowania pozwalają oleistej krwi dotrzeć do wszystkich zakamarków silnika. Czerwona lampka sygnalizatora obrotomierza coraz częściej rozbłyskuje czerwienią w pogrążonym w ciemnościach wnętrzu. Z kieszeni polara wyciągam wysłużoną nokie i wybieram znajomy numer. "Paweł? I jak tam" pada pytanie. "Ogień". To jedno krótkie słowo jest wszystkim czego mi potrzeba. Kończę rozmowę, a telefon ląduje w kieszeni ciepłego polaru. Sprzęgło twardo i z uporem broni się przed mocnym naciskiem lecz w końcu ustępuje. Lekkie zgrzytnięcie informuje, że pierwszy bieg się zazębił. Czarna powolutku wyjeżdża z zaśnieżonego pobocza na drogę. Wszędzie wokół panuje ciemność. Śnieg delikatnie pruszy. Trzeci przełącznik. Pstryk! Ciemność przed maską rozświetla bielą tak jasną, że aż odruchowo mrużę oczy. Ręką sprawdzam mocowanie pasów bezpieczeństwa i położenie noża do ich cięcia oraz ustawienie zamków w drzwiach. Jeszcze jeden głęboki wdech i noga powoli zdejmuje swój ciężar z pedału sprzęgła. Czarna powolutku rusza do przodu. Kolejne metry prostej pokonuje coraz szybciej. Kiedy wskazówka obrotomierza wspina się coraz wyżej koła tracą trakcję na zdradliwej powierzchni. Zmiana na 2 bieg i delikatne odpuszczenie sprzęgła. Koła znów dają sygnał, że droga nie jest bezpieczna. Jednak to właśnie jest kwintesencją tej nocy.. To jest jej celem... Silnik warczy coraz głośniej przenosząc swe wibracje na całe ciało. Kiedy lampki we wnętrzu rozbłyskuję mocną czerwienią ręka automatycznie zbliża się do drążka zmiany biegów. Sprzęgło, płytka przegazówka i trójka. Czerwień znów ustępuje wszechobecnej czerni. Prosta powoli dobiega końca i pomiędzy migoczącymi płatkami śniegu wyłania się z ciemności czarny szpaler drzew. Dohamowanie lewą nogą i czarna perfekcyjnie ustawia się do wahadła. Płytkie odejście w prawo, głębsze w lewo i mocne dociągnięcie w prawo. Czarna idealnie wpisuje się w szybki prawy łuk. Droga wygląda zupełnie inaczej kiedy ogląda się ją przez boczną szybę przy prędkości 80 km/h. Łuk coraz mocniej się zaciska, ręce automatycznie odpuszczają lekko kontrę, a noga mocniej naciska na gaz. Światło halogenów skacze po drzewach rosnący po wewnętrzej stronie zakrętu budząc je z nocnej drzemki. Kolejny lewy łuk i prawy hak. Dohamowania stają się coraz późniejsze, czarna coraz szybciej pokonuje kolejne zakręty. Ryk silnika zagłusza wszystko. Tylko krew pulsująca w skroniach przypomina o rzeczywistości. Lewy szybki zakręt czarna pokonuje z 40 cm cięciem wzbijającym w powietrze tumany białego puchu. Głośne szarpnięcie daje znać, że było zbyt głęboko. Wskazówka prędkościomierza prawie cały czas chowa się pod okleiną zasłaniającą skalę powyżej 80km/h. Kawałek prostej pozwala powrócić na odpowiedni tor jazdy i przygotować się do wyłaniającej się w oddali kolejnej partii przeplatających się zakrętów. Płynne dohamowanie i prawy szybki luk bez cięcia przeleciany na oporze, potem znów lekki lewy i mocny prawy otwarty. Czarna wchodzi w niego odrobinę zbyt szybko. Już na początku zdaję sobie z tego sprawę ale dość wysoka banda na zewnętrzej przypomina o finach i ich metodzie na szwedzkie odcinki. Odpuszczenie kontry pogłębia kąt z jakim czarna przesuwa się po potwornie śliskiej drodze, tuż przy wyjściu z zakrętu tył niebezpiecznie zbliża się do zewnętrznej bandy. Głębsza kontra i oczekiwanie na mocne szarpnięcie. "Oby tylko banda była dość twarda" przemknęło mi przez głowę.. Głośny dźwięk zderzaka uderzającego o śnieg dał znak do szybkiego odpuszczenia kontry. Tylni róg czarnej delikatnie dobił do bandy i wskutek uderzenia auto natychmiast się wyprostowało. Dwie szybkie kontry pozwoliły wyrwać się z rejonu bandy mogącej wciągnąć przód auta i wpisać odpowiednio w kolejny lewy łuk. Wzrok na moment ucieka ku tarczy prędkościomierza. Wskazówki nie widać.. Kilka kolejnych zakrętów to lekkie łuki pokonywane po szybkim ustawieniu na lewą nogę. Ostatnia partia to kilka szybkich zdradliwych zakrętów na szybkich spadaniach. Kiedy się do nich zbliżam podświadomie w głowie zapala się czerwona lampka ostrzegawcza. Niestety ja nigdy nie robię tego co powinienem. Lekkie dohamowanie pozwala pokonać pierwszy zakręt niemal perfekcyjnie. Czarna wyrzuca za siebie tumany białego puchu niczym rajdówka Vatanenna w latach świetności.. Kolejny lewy łuk, ustawienie na zewnętrznej, uderzenie w hamulec i .... nic Kolejne uderzenie na skręconych kołach i znów brak reakcji. Tylko szum śniegu niosącego rozgrzane opony w sobie tylko znanym kierunku. "Ku***" zdążyłem tylko wycedzić przez zaciśnięte zęby i wciskam pełny gaz. Czarna lekko obraca się bokiem do zewnętrznej zakrętu co pozwala przenieść punkt uderzenia na pustą stronę pasażera. Uderzenie w niską bandę na poboczu i światła nerwowo zamigotały w koronach przydrożnych drzew. Zapieram obie ręce na kierownicy tak abym w razie czego mógł jakoś sterować. Uderzenie nie jest mocne, banda, pomimo, że niska częściowo zmniejsza prędkość podczas uderzenia w metalową barierę. Pasy wżynają się w ciało. Czarna ześlizguje się po narożniku ochronnego metalowego pasa i wraca na drogę kręcąc piruety pomiędzy dwoma bandami. Mocne wciśnięcie hamulca i skręt do oporu uratowało nas od zsunięcia się z pobliskiej skarpy.
Zapadła cisza. W ciemności tlą się tylko postojówki i czerwona kontrolka ładowania. Wszędzie wokół ciemność. Płatki śniegu delikatnie spadają na maskę jakby starając się złagodzić panujące napięcie. Kliknięcie zamka i do wnętrza wdarł się świeży podmuch mroźnego wiatru. Szybkie oględziny i szacowanie strat. Na szczęście ustawienie auta do dzwona dało bardzo pozytywne efekty. W sumie więcej w tym szczęścia niż zamierzonego efektu, ale skończyło się na zmasakrowanym błotniku, zjechanych drzwiach, pękniętej szybie, pourywanych nakładkach i rozerwanej oponie wraz z nadkolem. Szybka zmiana koła i spokojny powrót na szczyt. Potem zjazd z drugiej strony przełęczy i kurs prosto do garażu. Po godzinnej operacji czarna znów nadaje się do jazdy, choć usunięcie blizn będzie znacznie bardziej czasochłonne. Ale to jeszcze nie koniec. Ona o tym wie. Wracamy na feralny zakręt. Kolejne próby jego pokonania stają się coraz bardziej udane. Coraz później hamuję, coraz szybciej pokonuję zdradliwy łuk. To jest bariera, którą trzeba pokonać. To jest jak choroba. Największą nagrodę można zdobyć walcząc z samym sobą. Skopać tyłek głosowi w głowie, który mówi Ci "nie dasz rady".
"Prostki są dla szybkich samochodów, zakręty dla szybkich kierowców" Colin McRae
Piesek- Ireco będzie za niedługo sprzedawać zestaw do samodzielnego wspawania klatki (tzn. docięte i dogięte rury, instrukcja, wzmocnienia itd). Cena ma być duuużo niższa od zestawu wstawianego u niego, więc jeśli ktoś ma dojście do migusia i wiedzę o spawaniu bez problemu może sobie taka klatke sprawić. Jak się uda to jeszcze w tym miesiącu czarna pojedzie na pomiary do stworzenia zestawu i może nawet dostane za to komplecik za freeSię zobaczy jak to sie rozwinie
Model: Inne auto Wersja: Inna Silnik: Inny Imię: Tomek Wiek: 37 Dołączyła: 25 Sty 2007 Posty: 521 Skąd: Zielsko-Białe
Wysłany: 16 Mar 2009, 09:52
Jako, że zima już się kończy i wiosenny klimat powoli daje o sobie znać, to kiedy tylko zaczęło się robić ciut cieplej zabrałem się za małe prace remontowo - wykończeniowe. Na pierwszy ogień poszło wnętrze, które po zimowych harcach było kompletnie zalane (cieknąca szyba przednia), brudne i ogólnie wyglądało jak dziadek przez okno.
Wykułem wszystkie wygłuszenia (było pod nimi w cholerę wody)
Następnie całość dokładnie oczyściłem (4 godziny z gumówką i wiertarką w dłoni). Po usunięciu syfu na miejsca o rudawym odcieniu trafił środek wiążący rdzę i tlenkowo matowy podkład:
Kolejnym krokiem było pomalowanie podłogi w czarny mat (na zdjęciu jeszcze mokry
Nie oszczędziłem również elementów wyposażenia wnętrza:
Zostały one spolerowane i zabezpieczone bezbarwnym lakierem. Obecnie w środku znajdują się tylko: pusta deska rozdzielcza, kubełek kierowcy i kierownica... W przygotowaniu są wszystkie przyciski (zmiana podświetleń na biało pomarańczowe) prędkościomierz i obrotomierz z shift lightem. Kierownica czeka na polerowanie, podobnie jak uchwyty mocowań pasów bezpieczeństwa itd. Walczę też nad docięciem aluminiowej podpórki dla pasażera, oraz polerowanej podkładki pod pedały (co by stopami nie zedrzeć matu z podłogi)
Honorowe miejsce zajęła również podgrzewana szyba przednia (poluję jeszcze na przekaźnik i przycisk)
W tym tygodniu również remont przejdzie przedni zawias (regeneracja maglownicy, nowe gałki i wahacze, odnowienie mocowań wahaczy (mały remont i konserwacja podłużnic) i jeszcze parę innych rzeczy. Na stole w garażu czeka też nowy olej, filtry, poduszki i pasek nierządu
W kolejce czeka jeszcze belka tylna z hamulcami 1.1 od Dania (pusty tył w xrce strasznie się blokuje) która w niedługim czasie zostanie reanimowana nowymi bębnami, gumami i klockami. (obecnie leży przygotowana do lakierowania).
Zmiana stylingu czeka również felgi (polerowanie ranciku + czarny mat i mała naklejka na jedno ramię).
Model: Inne auto Wersja: Inna Silnik: Inny Imię: Tomek Wiek: 37 Dołączyła: 25 Sty 2007 Posty: 521 Skąd: Zielsko-Białe
Wysłany: 17 Mar 2009, 09:53
Jeszcze jeden mój chory pomysł
Ponieważ nowy obrotek zajmie honorowe miejsce przed kierownicą to niepotrzebny stał się orginalny. W jego miejsce wstawilem przeźroczystą płytkę potraktowaną tzw. "krystal glass" czyli po prostu stała się matowa. Pod spodem znajdzie się czerwone podświetlenie, podpięte pod shift light. Kiedy shift na obrotku zapali się również cale to białe pole zrobi się czerwone
Nie możeszpisać nowych tematów Możeszodpowiadać w tematach Nie możeszzmieniać swoich postów Nie możeszusuwać swoich postów Nie możeszgłosować w ankietach
Fiesta Klub Polska nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek treści umieszczane przez użytkowników forum. Odpowiedzialność ta spoczywa na autorach tych treści.